E C K A N K A R, Religia Światła i Dźwięku Boga
Paul Twitchell, człowiek, części 1 i 2
Sri Harold Klemp
Duchowy podróżnik • Trudna misja • W przeddzień odejścia • Najwyższa służba Bogu • Osoba od public relations • Pieczątka aprobaty Paula • Wczesny trening • Okres wiszącego na skale • Pradawna nauka Podróży Duszą • Przyszłość ECK • Patrząc na przeszłość z powodu duchowych lekcji • Rozumienie wewnętrznych doświadczeń • Minusy silnego intelektu • Wychodzenie z przesłaniem ECK • Co to jest Podróż Duszą? • Uczenie się praw duchowych • Polerowanie Duszy • Syndrom uszczęśliwiającego na siłę • Siedziba Mocy • Moc HU • Rzeczywistość Światła i Dźwięku • Poszukiwanie boskiej zasady • Cel każdego ECK wtajemniczonego
Część 1
Paul Twitchell, który w 1965 r. wprowadził nauki ECKANKAR, był wyjątkowym człowiekiem. Im dłużej studiuję jego życie i pisarstwo, tym bardziej go szanuję.
Uważam Paula za wielkiego kompilatora. Niektórzy ludzie lubią wierzyć, że za każdym razem jak Paul przyłożył pióro do papieru, wypływały spod niego słowa w nienagannym angielskim, każdy znak interpunkcyjny na miejscu jak przystoi wielkiemu przesłaniu
Paul Twitchell był duchowym podróżnikiem i naprawdę posiadał siłę duchową. Był widywany przez ludzi na planach wewnętrznych lata wcześniej zanim w końcu rozpoczął swoją misję w 1965 r., kiedy wciąż przechodził trening by stać się Mahantą, Żyjącym ECK Mistrzem.
Pewien dżentelmen spotkał Paula w stanie snu czternaście lat wcześniej przed spotkaniem go fizycznie. W stanie snu jakiś mężczyzna podszedł do śniącego i powiedział „Czy jesteś gotowy?” Śniący był zaintrygowany. Obawiał się że był to anioł śmierci, a wiedział że nie był gotowy na tego rodzaju zaproszenie. „Nie, dzięki,” powiedział. Następnie pewnego dnia czternaście lat później, kiedy wychodził z księgarni, Paul Twitchell podszedł do niego fizycznie, wziął go pod ramię i postawił dokładnie to samo pytanie. „Czy jesteś gotowy?” Zasłona z przeszłości podniosła się do góry jak roleta, a on rozpoznał w Paulu człowieka ze swojego snu.
Duchowa siła pracowała w Paulu Twitchellu już wtedy. Przykłady tego rodzaju relacjonowano o wszystkich ECK Mistrzach. Nawet gdy przechodzą przez wiele lat treningu wymaganego przed przejęciem Berła Mocy ECK, są już Wysoko Wtajemniczonymi w tajemne nauki ECK.
Powrót na górę
Dusza przez Swoje liczne inkarnacje we wszystkich niższych światach jest niepowtarzalną istotą. Jesteśmy każdy z nas jedynym okazem tego gatunku. Każdy Żyjący ECK Mistrz przychodzi na tę pozycję ze szczególną misją. Aby wypełnił swoją misję, ECK Mistrzowie Zakonu Vairagi pomagają mu rozwijać konkretne talenty i umiejętności będące jego tylko cechą.
Paul był człowiekiem któremu dano najtrudniejszą misję. Jak dowodzi fakt, że niezrównoważona osoba usiłowała zabić go trucizną we wrześniu 1970 r. i wynikająca z tego choroba jakiej doświadczył w ostatnim roku swego życia, Paul miał niewiele do zyskania materialnie z tej misji. Jednak aż do końca podtrzymywał zbieranie i głoszenie nauk prawdy.
Paul planował bardzo starannie. Obojętnie kiedy zaczynał książkę, zapisywał tytuł tej książki na górze strony, następnie pod tym wpisywał listę numerów jeden do dwunastu. Przedstawiały one dwanaście rozdziałów tej książki, a on wpisywał tytuły rozdziałów gdy przychodziły do niego. W chwili swego odejścia w 1971 r. miał kilka takich arkuszy rozpoczętych, włącznie z tymi które nie miały wpisanych wszystkich tytułów rozdziałów.
Powrót na górę
Kiedy Paul miał dać przemówienie, zapisywał zarys rozpoczynający się tylko od tytułu. Miał serię przemówień przygotowanych na seminarium w Cincinnati, Ohio, podczas weekendu kiedy odszedł. Można zastanawiać się: czy człowiek taki jak Paul zna z wyprzedzeniem moment kiedy odejdzie?
Przy Piątym Wtajemniczeniu jest taki punkt, gdzie niektórzy z wtajemniczonych wiedzą kiedy odejdą. Lecz w wyższym sensie, dochodzisz do punktu kiedy nie ma to znaczenia. Chętnie pozwalasz na to by ECK użyło ciebie jako narzędzia aż do chwili gdy nie ma nic więcej do dania.
W wieczór odejścia, Paul dołączył do kilku ludzi w restauracji hotelowej. Zamówił kanapkę z tuńczykiem na białym chlebie, lecz ponieważ nie czuł się dobrze, przeprosił wszystkich i zabrał kanapkę na górę do swojego pokoju. Chwilę później, zgodnie z raportem lekarza, Paul odszedł z powodu ataku serca.
Niektórzy z ECKistów na seminarium wiedzieli, że coś przydarzyło się Paulowi. Zebrali się przed windą w holu i weszli w kontemplację. Wkrótce drzwi windy otworzyły się i kilkoro ludzi wyszło z niej niosąc nosze z ciałem Paula. Jeden z ECKistów obserwował przenoszone obok nosze. Nie mógł po prostu uwierzyć, że ludzkie ciało mogło być tak wyczerpane.
Te wspomnienia ECKistów znających Paula reprezentują historię Eckankar. Jest to ważne dla jego przetrwania w przyszłości. Jeden z wtajemniczonych, kiedy siedział tam obserwując go przy kasie w przeddzień jego odejścia zapamiętał to w ten sposób: Stał tam
Tuż przed jego odejściem, ten wtajemniczony powiedział do niego „Do zobaczenia jutro, Paul.” Paul spojrzał na niego w bardzo osobliwy sposób. „Tak, do zobaczenia,” powiedział. Wkrótce potem Paul opuścił ciało fizyczne. Lecz później podczas seminarium pojawił się temu wtajemniczonemu – ponieważ powiedział że to zrobi.
Nie każdy zobaczy Mistrza Duchowego po jego odejściu, lecz jednym ze znaków prawdziwego Mistrza jest moc ponownego zjawiania się przed tymi, którzy byli jego bliskimi uczniami. Powrót na górę
Rzadko kiedy ktoś służy tak blisko całkowitego obciążenia swego ludzkiego ciała jak zrobił to Paul Twitchell. Nawet po tym jak został otruty w Hiszpanii, kontynuował swoją misję i obowiązki jako Mahanta. ECK pracowało przez tę fizyczną formę którą znaliśmy jako Paul Twitchell aż do chwili, kiedy po prostu przestała działać. Kontynuował pisanie ECK dyskursów, a dzisiejsi edytorzy rozpoznają w jego pisaniu czasy kiedy był zbyt chory by zapisywać. Lecz on i tak to robił, ponieważ miał nieprzekraczalny termin.
Jest to najwyższa służba dla Sugmad jako Współpracownik Boga. Paul służył Duchowi do granic swojej wytrzymałości. Bez pełnej świadomości wysoko rozwiniętych istot duchowych czyjś pomysł służenia Bogu jest bardziej ograniczony. Możemy pomyśleć: Z pewnością, będę służyć Bogu – kiedy wyjdę z pracy o 5 po południu.
Służenie Bogu nie znaczy że trzeba zapracować się aż do stanu wyczerpania. Czasami tak się dzieje, lecz zwykle życie działa cyklicznie. Są okresy wielkiej aktywności oraz istnieją punkty odpoczynku w wieczności. Jeśli znamy tę zasadę, możemy z nią pracować i wykorzystywać ją do podtrzymania naszego zdrowia.
Uczysz się, że możesz ciężko pracować tylko dotąd; możesz jeść niezdrowe jedzenie tylko tak długo. Ciała niektórych ludzi są silniejsze niż innych, mogą oni robić to dłużej. Musisz wiedzieć kiedy jesteś silny i kiedy możesz robić rzeczy zmuszające ciało do dużego wysiłku. Musisz także wiedzieć kiedy twoja energia fizyczna spada i musisz być dla siebie delikatny i łagodny.
Te same zasady obowiązują kiedy przedstawia się przesłanie ECK. Mówisz o ECK, kiedy jest ktoś kto chce słuchać. Jeśli nikt nie chce słuchać, nie opowiadaj tym którzy nie chcą słyszeć. Uczysz się iść z Duchem życia. Jest to większe prawo nawet niż
Kiedy wznosisz się w świadomości, wiesz że nie ma znaczenia gdzie służysz Sugmad. Nie ma znaczenia czy jest to w ciele fizycznym albo w jednym z innych ciał, niewidocznych dla fizycznych oczu. Życie w światach wewnętrznych jest tak realne jak właśnie tutaj; te same rzeczy które robisz tutaj są prawdopodobnie tym co będziesz robić tam. Zakres tego będzie odmienny, ponieważ będziesz mieć odmienny stan świadomości: będziesz doświadczać więcej zadowolenia i większego szczęścia, a jednak wciąż będzie istnieć coś dopingującego cię do szukania więcej prawdy. Powrót na górę
Co kryło się za Paulem Twitchellem? Wiemy że planował, wiemy że miał siłę duchową. Lecz jaki rodzaj treningu przechodził?
Paul był naprawdę indywidualnością. Pracodawca przeglądający jego życiorys mógł przylepić mu etykietkę osoby która nigdzie nie zagrzeje miejsca, ponieważ Paul miał tak wiele zajęć nie trwających nigdy dłużej niż rok bądź dwa.
Paul zgromadził szeroki zakres doświadczeń w public relations, które wykorzystywał twórczo przez całe swoje życie. Był asystentem ds. public relations w The United States Chamber of Commerce [Izbie Handlowej USA]. Pracował także dla pewnego stowarzyszenia dla niepełnosprawnych; napisał nawet i wyprodukował dwa scenariusze dla telewizji na rzecz niepełnosprawnych, jeden z udziałem dobrze znanych senatorów.
Pisanie było życiem i miłością Paula. Historia o Dzikim Zachodzie napisana przez Paula ukazała się w Collier’s, czasopiśmie bardzo popularnym w latach pięćdziesiątych XX w.; została opublikowana pod jednym z jego pseudonimów. Miał ich mnóstwo. Kiedy pisał coś w stylu filozoficznym, często podpisywał się jako Paul Twitchell. Lecz kiedy pisał westerny albo opowieści detektywistyczne dla rynku czytadeł, używał swoich pseudonimów. Pisarze robią to po to, aby ich reputacja na jednym rynku nie nadszarpywała ich wiarygodności na innym.
Powrót na górę
Pracując dla pewnej gazety Paul umówił się z zatrudnionymi tam artystami, że stworzą dla niego naklejki albo z jego osobistą pieczątką aprobaty albo z odznaczeniem kwaśnych winogron. Ta z napisem „Rekomendowane przez Paula Twitchella” miała rysunek jego samego ubranego w sportową czapeczkę. Pod tym był znak OK – ręka z kciukiem i palcem wskazującym tworzącymi koło.
Paul wysłał te pieczątki aprobaty do wielu znakomitości: Eleonorze Roosevelt (dołączył miły liścik mówiąc jak bardzo podobała mu się rubryka którą ona pisała); Miltonowi Caniff, twórcy komiksu Steve Canyon (Paul pogratulował mu optymistycznych tematów opowiadań); i kierownikowi Shakey’s Pizza Parlor, chwaląc jedzenie i atmosferę.
Paul używał tych naklejek by promować siebie. Gdy reakcje oraz pytania od różnych odbiorców wracały do niego, włączał je do artykułów w gazetach – wciąż pod innym pseudonimem – o Paulu Twitchellu, tym interesującym gościu z Paducah, Kentucky.
Paul spędził dużą część swojego życia rozwijając ową zdolność promowania siebie i swego pisarstwa. Czasami przyznawał że wszystko co robił w swoich wczesnych latach układało się źle; nie miał pieniędzy ani szczęścia. Z drugiej strony, kiedy występował jako osoba ds. public relations, sprawiał wrażenie że wszystko było wspaniałe. Kiedyś odpowiedział na zapytanie reportera jakiejś gazety, mówiąc że chociaż nie miał nic przeciwko zarabianiu dość pieniędzy by płacić za siebie samego, nie pracowałby po prostu dla samej korzyści posiadania luksusów.
Codziennie Paul czytał przynajmniej jedną książkę i dwanaście bądź więcej gazet. Kiedyś uwagę jego zwróciła reklama firmy wyrabiającej kiełbaski. By promować swoje mięsa i kiełbasy, wykorzystywali oni serię sloganów, a Paul niezmiennie próbował poprawić ich poezję. Nie tylko wysłał im swoją pieczątkę aprobaty, ale i przedstawił im swoją sugestię na slogan: „Nasza kiełbasa jest robiona z karą boską, dlatego nasza najlepsza jest naszą kiełbasą.”
Paul zawsze eksperymentował z różnymi metodami promocji. Kiedyś sprzedawca w sklepie z męską odzieżą zgodził się przeprowadzić dla niego mały test. Jeśli klient miał problem z wyborem krawata, sprzedawca miał na chybił-trafił wskazać na jeden i powiedzieć „Ten krawat jest rekomendowany przez Paula Twitchella.” A Paul, kiedyś naukowiec studiów o marketingu, powiedział że sprzedawca poinformował go o tym, że krawat często był sprzedawany po tej rekomendacji. Klienci rzadko nawet zadawali sobie trud zapytania, kim był Paul Twitchell.
Paul również wiedział jak zaleźć komuś za skórę. Jako klient przedsiębiorstwa kart kredytowych odpowiedział na billing pisząc uroczy wierszyk. Ludzie ds. reklamy firmy postanowili wykorzystać to w kampanii ogłoszeniowej. Odpowiedź była w formie wiersza od dyrektora naczelnego, co miało pokazać że firma miała serce.
Kiedy Paul zobaczył ten wiersz, wyskoczył z długim listem do dyrektora naczelnego. Nazwał wiersz najbardziej infantylnym podejściem jakie kiedykolwiek widział w ciągu swoich dwudziestu lat pracy w public relations. Zanim skończył miałeś uczucie że dyrektor naczelny został całkowicie zdruzgotany przez list Paula.
Jakieś dwa tygodnie później Paul rozmyślił się. Nie wiem co do tego doprowadziło, lecz tym razem napisał miły list do tego samego dyrektora. Może był trochę surowy w swojej niedawnej krytyce poezji tego człowieka, powiedział, kiedy prawdopodobnie był to zwyczajnie jakiś chwyt speca od reklamy. Lecz bez względu na przypadek, Paul chciał żeby dyrektor wiedział iż używa on ich karty kredytowej przez cały czas, ponieważ zaspokaja ona każdą jego potrzebę gdy podróżuje po świecie. Następnie zasugerował, że może firma znajdzie sposób na wykorzystanie jego osobistej pieczęci aprobaty i zachęcił ich do skontaktowania się z jego agentem. Nie wiem jak to się skończyło, lecz podejrzewam że list Paula wylądował w dyrektorskim koszu na śmieci. Powrót na górę
Częścią treningu Paula było uczenie się jak przedstawiać światu siebie, swoją pracę oraz swoje myśli. Lecz wielu ludzi wciąż uważa że Paul był ascetą, człowiekiem który spędził swoje wczesne lata na treningu z Rebazarem Tarzs w bezmiarze Himalajów. Wierzą że musiał on nagle zrobić krok z tego ascetycznego życia wprost w dwudziesty wiek, prawdopodobnie otoczony olśniewającym światłem.
Paul wszedł w to życie jako zaawansowana Dusza, lecz życie miał trudne. Przechodził przez dostrajanie konieczne by stać się nosicielem przesłania Eckankar. Przygotowywał się do bycia duchowym przywódcą, który przyniesie wieść o Świetle i Dźwięku ECK współczesnemu światu.
Paul wstąpił w 1942 r. do Marynarki Wojennej w tym mniej więcej czasie kiedy rozgrzewała się II Wojna Światowa. Tak jak zwykle to robił gdy podejmował jakiś ruch, Paul napisał komunikat prasowy o sobie i wysłał go do wydawcy gazety w Paducah, Kentucky. Chciał zapewnić bliskich w kraju, że chociaż mógł poczekać na przyjęcie go na szkolenie dla oficerów, wróg wprawił go w taką złość, że zaciągnął się jako szeregowiec. Lecz daleko od zadań w strefie walk dwa pierwsze lata Paula w marynarce wojennej minęły w biurze ds. public relations w Pawtucked, Rhode Island. Przydzielony został później do służby na okręcie, co zaprowadziło go do Okinawy i na Filipiny.
Zwolniony z Marynarki Wojennej w 1945 do 1946 r., Paul przeprowadził się z powrotem do Waszyngtonu wraz ze swoją żoną Camille, którą poślubił w 1942 r. Przyjął stanowisko korespondenta Our Navy, istniejącego od ok. 1892 starego czasopisma marynarki wojennej, i odszedł rok później z miłym listem polecającym od wydawcy.
W Waszyngtonie Paul wszedł w kontakt ze scientologią. To go później prześladowało, niektórzy ludzie w tym ruchu byli nieustępliwi i nękali go przez długi czas. Przez kilka kolejnych lat przyłączał się do różnych grup wschodnich. Był to otwarty szeroko okres poszukiwań w jego życiu, co miało swój punkt kulminacyjny w doświadczeniu zanotowanym w The Tiger’s Fang [Kieł tygrysa]. To doświadczenie w Światach Boga miało miejsce około 1957 r. Powrót na górę
Do tego czasu małżeństwo Paula było w rozsypce. (On i Camille wzięli rozwód później około 1961 r.) Paul wówczas wyjechał z Waszyngtonu do Anglii, mówiąc że zmęczył się tą całą sztuczną sceną, a w szczególności społeczną świadomością przeważającą w tamtym czasie. Wyłaniał się teraz Paul jako Wiszący na Skale. Zaczął na nowo umacniać swoją pozycję jako twarda osoba, która sporo wycierpiała po prostu dlatego, że nie brała życia w taki sposób jak to potrafiło społeczeństwo.
Kiedy Paul był w Anglii mniej więcej szósty miesiąc, dotarła do niego wiadomość, że jego siostra Kay-Dee umiera. Wrócił do Paducach w Kentucky i pozostał tam przez ostatnie dwa miesiące jej życia. Paul bardzo kochał swoją siostrę, a jej śmierć pozostawiła wielką pustkę w jego życiu.
Wrócił do Waszyngtonu na wystarczająco długo by sprzedać trochę rzeczy zostawionych na przechowanie, później wyruszył do San Francisco. Na przystanku w Des Moires, Iowa, spotkał młodą kobietę o imieniu Edith która przekonała go, by pojechał z nią do Seattle zamiast do San Francisco. I tak Paul, człowiek z krwi i kości, nie bóg który nagle wyłonił się spośród niebotycznych gór, udał się do Seattle.
ECK pociągnie nas drogą jaka jest konieczna, często mocą Swojej miłości kiedy To pojawia się przez drugą ludzką istotę. Zabierze nas tu i tam, a jeśli jesteśmy gotowi by iść, zawsze zabierze nas wyżej.
W Seattle poprzez kontakty w biznesie prasowym Paul dostał pracę w Seattle Post-Intelligencer. Jeden rok to wszystko co mógł wytrzymać. Lecz znalazł wyjście. Według jego korespondencji dwie z jego książek, włącznie z napisaną w 1945 r. To Walk Alone [Iść samemu], sprzedały się w pewnym poważnym hollywoodzkim studio.
Nagle jego listy osobiste zaczęły odzwierciedlać życie bez żadnych trosk. Był teraz w stanie odejść z pracy i podróżować. I podróżował. Najpierw pojechał do Acapulco, z powrotem do San Francisco, później do Kanady by odwiedzić kilku przebywających na ranczo przyjaciół ze scjentologii, po czym nastąpił zwrot na południową część Stanów. Po zatrzymaniu się w Houston i Dallas, wrócił do Waszyngtonu, a nawet pojechał w podróż do Anglii i z powrotem.
Paul był prawdziwym buntownikiem. Przez chwilę zarabiał pieniądze, lecz po wydaniu albo pożyczeniu nie miał ich za długo. Lecz był pewien tej swojej zdolności – jeśli raz to zrobił, mógł to zrobić ponownie.
Pierwsze oznaki jego przyszłej pozycji jako duchowego przywódcy nadeszły w 1961 r. Młoda kobieta świadoma jego ogromnej znajomości religii wschodnich napisała do niego list wyrażając swoje życzenie poznania więcej. Paul odpowiedział jej w listopadzie tego roku wysyłając swój manuskrypt The Tiger’s Fang. Przestrzegł ją przed zbyt szybkim czytaniem tego, lecz najwyraźniej ta dama całkiem się w tym zaplątała, albo w jego pismach albo w samym Paulu.
Zaczęła mu się naprzykrzać, często bębniąc w jego drzwi podczas gdy był zajęty pisaniem, zabawianiem gości bądź w kontemplacji. Paul poradził sobie z tym pisząc do niej list. Wyjaśnił, że jej nieoczekiwane walenie w jego drzwi bardzo zakłócało spokój. Kiedy był w głębokim transie bądź w kontemplacji, powiedział, raniło to jego ciało gdy był zmuszany tak gwałtownie wracać. By złagodzić cios swego kategorycznego żądania prywatności, wysłał jej butelkę szampana.
Zawsze dyplomata, Paul był bardzo uprzejmy wobec ludzi którzy na to zasługiwali. Lecz czasami także przejawiał cięty język i gotowość bronienia siebie przed tymi co go atakowali.
Powrót na górę
Do maja 1965 r. Paul prowadził warsztaty Podróży Duszą w California Parapsychology Foundation w San Diego. Próbując znaleźć sposób wyrażenia ruchu świadomości – ruchu Duszy z ludzkiego stanu do stanu duchowego albo jednego ze stanów psychicznych pomiędzy – najlepszym słowem jakie mu się wtedy pojawiło była bilokacja.
Później przestał używać tego słowa: ludzie mylili to ze zjawiskiem pojawiania się w dwóch różnych miejscach jednocześnie, o czym wiedziano że Paul, okazjonalnie, także to robił. Lecz nie odzwierciedlało to tego czego nauczał. Uczył on Pradawnej Nauki Podróży Duszą, ruchu – bądź wyzwolenia – Duszy by poruszać się swobodnie w niebiosach podczas wciąż trwającego pobytu w ludzkim ciele. Był to dar który nam przekazywał.
Jako że zainteresowanie tymi warsztatami rozwijało się podawane z ust do ust, Paul został poproszony o zapisanie tych nauk. To zaznaczyło początek ECK dyskursów.
Dyskursy ECK były odbiciem tego co Paul robił w danym czasie. Jeśli uczył Podróży Duszą, wyrażał to pod tym względem. Można zobaczyć ewolucję w jego pismach od najwcześniejszych dni. Z biegiem czasu gdy ludzie wzrastali w rozumieniu tego co oznaczała Świadomość Mahanty, był w stanie przekazywać więcej prawdy.
Powrót na górę
Za radą pełnomocników Paula w 1970 r. Eckankar został założony jako niedochodowa organizacja. To zapewniało finansową stabilność, ciągłość nauk ECK i zabezpieczało przyszłość Eckankar.
Możemy marzyć i mieć nadzieję na wszystko co chcemy, że Bóg da nam prawdę po prostu dlatego że prosimy, bez żadnego wysiłku wymaganego z naszej strony. Jest to błędne przekonanie. ECK istnieje tutaj na ziemi jako nauki Eckankar, lecz to nie wydarza się po prostu. By zamanifestować i rozpowszechnić te nauki potrzeba mnóstwo planowania i wiele ciężkiej pracy – twojej i mojej.
Kiedy dochodzi do nas wpływ ECK, To mówi: Nie możesz żyć w spokoju ze sobą o ile nie przekażesz moich błogosławieństw światu. Kiedy ta mądrość bądź wiedza przychodzi do ciebie, w jakiś skromny sposób musisz służyć ECK, nieść przesłanie Tego.
ECK jest miłością. Nie ma żadnej prawdy jeśli nie wiemy że ECK jest miłością. A jeśli ECK jest miłością, istnieje dla nas sposób by zebrać swoje siły, indywidualnie i zbiorowo by nieść przesłanie ECK do ludzi na świecie, którzy są gotowi słuchać tego.
Powrót na górę
Czasami jest ciężko zebrać materiał na przemówienia na seminaria. Jeśli tak się złoży że ECK przyniesie ci historię w niedogodnym czasie, czy rzucasz wszystko i zapisujesz ją? Jeśli odkładasz to na później, są szanse że albo zgubisz niewielkie niuanse czyniące historię godną opowiedzenia, bądź zapomnisz o niej całkiem. A jeśli nie wykorzystujesz tego co ECK ci już dało, To nie da ci nic więcej.
Tak samo jest z doświadczeniami wewnętrznymi. Jeśli ECK wtajemniczony dostaje coś od Mistrza Wewnętrznego w stanie snu, trzeba prawdziwej dyscypliny by wstać w środku zimnej nocy i to zapisać. Lecz jeśli potrafisz to zrobić, będziesz to pamiętać.
Jest to bardzo proste: kiedy wykorzystujesz to co jest ci dawane, ECK da ci więcej; a jeśli nie wykorzystujesz tego, ECK przestanie. Po co wlewać wodę do pełnej szklanki? Ta dodatkowa ilość wody tylko rozleje się i nabałagani. Skutek uboczny przydarza się zwykle wtedy, gdy ECKiści przyjmują zbyt dużo z duchowych dzieł bez oddawania wystarczająco dużo z powrotem.
Kiedy wczoraj wieczorem byliśmy w restauracji, ktoś opowiedział historię o której pomyślałem że mogłaby być wykorzystana w przemówieniu dzisiaj rano. Właśnie wtedy kelner przyszedł by przyjąć nasze zamówienie. Kiedy usiłowałem zrobić notatki z tej historii, przyjechało jedzenie. Później kelner, bardzo interesujący człowiek, zaczął z nami pogawędkę. Byłem więc tam usiłując jeść i zapisywać pierwszą historię, a tu przychodzi druga. A ja właśnie skończyłem mówić wszystkim przy stole jak trudno było zebrać materiał na przemówienia.
Kiedy kelner odkrył że jesteśmy z seminarium ECK, powiedział że najpierw usłyszał o Eckankar dwa lata temu gdy był przewodnikiem dla ECKistki. Przypomniał jakie wrażenie zrobiło na nim opanowanie tej kobiety i przytomność umysłu. Jakiś czas później jego przyjaciel dał mu książkę Paula Twitchella, lecz on nie potrafił przypomnieć sobie jej tytułu. Kiedy tak rozmawialiśmy, powiedział że może wpadnie na spotkanie dziś rano. Więc, Eddie, jeśli tutaj jesteś, witaj!
Paul Twitchell, założyciel Eckankar, wprowadził nauki ECK w 1965 r. Patrzymy na różne aspekty zadania przed którym stanął wprowadzając Eckankar współczesnym odbiorcom. Grzebanie w przeszłości staje się staromodne i dokuczliwe, jednak czasami powiązanie przeszłości z teraźniejszością może odzwierciedlać duchowy cel.
Paul po raz pierwszy spotkał Rebazara Tarzs w 1951 r. u podnóży Himalajów blisko Darjeeling. Przedtem w czasie swojej pierwszej podróży do Indii w 1935 r. spotkał Sudar Singha. Wciąż szukamy informacji o Sudar Singhu. Posiadamy sporo relacji o osobie nazywanej Sundar Singh, która wcale nie jest tą samą osobą.
Ktoś zapytał Paula dlaczego po prostu nie zaglądał w ECK-Vidya kiedy tylko potrzebował coś wiedzieć. Powiedział, że nie chce usunąć z życia wszystkich niespodzianek i przygód. Czuję w ten sam sposób. Jest raczej większą radością samemu odkrywać, niż by ci mówiono. Dlatego ECK Wtajemniczeni sami wyjeżdżają i szukają materiałów o Sudar Singhu.
Niektórzy ludzie zastanawiają się czy Rebazar Tarzs rzeczywiście istnieje. Pytają czy Paul po prostu zapożyczył to imię z Dalekiego Wschodu i wymyślił go. Jednak ludzie relacjonują spotkania z ECK Mistrzami zanim nawet usłyszeli o Eckankar. ECK Mistrzowie są prawdziwi.
Powrót na górę
Wewnętrzne doświadczenia są także prawdziwe. Kiedy osoba przypomina sobie chaotyczny sen i wydaje się że nie ma związku pomiędzy jedną częścią a drugą, nie jest to odzwierciedlenie wewnętrznego doświadczenia, które miała jako Dusza. Jest to odzwierciedlenie jej stanu świadomości, który nie potrafi sprowadzić z powrotem całego doświadczenia.
Niższe stany świadomości są zdolne sprowadzić wspomnienie z wyższych planów w sposób niedoskonały, więc wraca ono bezładne. Ludzie spoza ECK bądź w pierwszych stadiach studiowania ECK kładą wielki nacisk na interpretację snów, lecz lepiej jest wyraźniej przypomnieć sobie co wydarza się w doświadczeniu wewnętrznym.
Jako na górze tako i na dole. Wewnętrzne doświadczenie nie jest symbolem tego co wydarza się tutaj. Jest to paralela – a to jest różnica. Symbol to pewien obraz usiłujący wyrazić prawdę. Kiedy postrzegasz wewnętrzne doświadczenia jako symbole które trzeba interpretować, twój umysł próbuje zrozumieć znaczenie tych obrazów. Jego zrozumienie jest zawsze niedoskonałe i chaotyczne.
Jeśli potrafisz zobaczyć wewnętrzne i zewnętrzne doświadczenia jako paralele – każde jako wyrażenie prawdy na różnym poziomie – wówczas zajmujesz się prawdą. Wyraźne wewnętrzne rozpoznanie boskich sił i tego co dzieje się z tobą jako Duszą wymaga praktykowania Duchowych Ćwiczeń ECK. Nie ma innej drogi.
Powrót na górę
Spirytysta który widział ogłoszenie Paula w czasopiśmie Fate [Los] napisał by wyrazić swoje niedowierzanie w zapewnienie Paula o posiadaniu prostej techniki dla ludzi w celu wejścia w wyższy stan świadomości. Ten człowiek nie wierzył że może to być aż tak łatwe.
Dla niektórych ludzi jest, a dla innych jest to niemożliwie trudne, ponieważ na drodze staje umysł. Im bardziej intelektualne jest podejście osoby, tym trudniejsze jest urzeczywistnienie połączenia z Mistrzem Wewnętrznym.
Zachodnie społeczeństwo wysoko ceni intelektualnie nastrojony umysł i kładzie wielki nacisk na wykształcenie programujące umysł by pasował do wzorów i form. Lecz w innych społecznościach, takich jak w Afryce, gdzie istnieje większa równowaga pomiędzy zewnętrznym i wewnętrznym, ludzie są w stanie doświadczać Światła i Dźwięku Boga o wiele łatwiej. Przychodzi im to bardziej naturalnie. Europejczycy, z wiekami struktury klasowej i zakorzenionej myśli poukładanej warstwowo mogą z większą trudnością przebijać się ku wyższym planom świadomości.
Lecz każda osoba – w każdej społeczności, bez względu na to jak ograniczona bądź jak wolna – jest wciąż indywidualnością. ECK jest tak indywidualną ścieżką że bez względu na to z jakiego jesteś kraju, bez względu na to jak udręczonego czy jak demokratycznego, twój rozwój duchowy zależy od twoich własnych wysiłków wkładanych w duchowe ćwiczenia. Techniki te są podawane w dyskursach ECK i w niektórych książkach ECK, takich jak ECKANKAR—The Key to Secret Worlds, [ECKANKAR – klucz do tajemnych światów] oraz In My Soul I Am Free [W Duszy jestem wolny]. Powrót na górę
W 1965 r. kiedy Paul robił warsztaty w Kalifornijskiej Fundacji Parapsychologii, pewna kobieta napisała z zapytaniem czy miał on jakiś kurs do studiowania w domu. Powiedział że nie, nie mamy kursu do studiowania w domu, lecz mamy pisemne dyskursy. Dokonał on tutaj interesującego rozróżnienia.
Paul uczył się jak zapisywać prawdy odkrywane na planach wewnętrznych. Było mu bardzo trudno odnaleźć sposób na przedstawienie Eckankar tej społeczności. Najwcześniejsza wzmianka wykorzystania przez niego słowa Eckankar pochodzi z około 1960 albo 1961 roku. Powiedział że już w 1935 r. natknął się na te nauki przez Sudar Singha w sposób ogólny, następnie studiował je dogłębnie z Rebazarem Tarzs począwszy od 1951 r. Ale było mu trudno wyjść z tymi naukami, ponieważ nikomu nie zależało.
Aby zainteresować ludzi tym co musiał powiedzieć, Paul musiał najpierw zdobyć ich uwagę. Zaczął od wychodzenia do ludzi ze swoim nazwiskiem. Jedną z metod było umieszczanie jego odznaczeń Rekomendowane przez Paula Twitchella albo odznaczeń kwaśnych winogron na książkach bądź wysyłanie tych odznaczeń ludziom. Ktoś kto pracował w dziedzinie przemawiania publicznie zasugerował, by przedstawił on nauki ECK w cyklu wykładów. Jako punkt wyjścia, powiedział ten ktoś, Paul powinien spróbować założyć stowarzyszenie z California Parapsychology Foundation.
Paul tak zrobił i wkrótce dawał już warsztaty o tym jak wychodzić z ciała. Mniej więcej wtedy zaczął też pisać dla New Cosmic Star [Nowa gwiazda kosmiczna]. Jego przyłączenie się do tego czasopisma prowadziło do większych możliwości wykładania jako specjalnie zaproszony gość nt. nauk Eckankar. Powrót na górę
W tamtych czasach odnosił się do podróży poza ciałem jako do bilokacji, lecz ten termin wprowadzał w błąd. Odkrył, że ludzie mieszali to z projekcją astralną, która jest ograniczoną formą podróży wymagającą oddzielenia ciała astralnego od ciała fizycznego. W projekcji astralnej musisz ciągnąć za sobą łączący srebrny sznur i kończysz nie wyżej niż na Planie Astralnym.
Lecz nauki Paula wychodziły poza Plan Astralny i ostatecznie wystąpił on z terminem Soul Travel [Podróż Duszą].
Wyjaśniał że Podróż Duszą zachodzi na dwa sposoby: (1) przez projekcję (określenie które później odłożył na półkę razem z bilokacją), oraz (2) przez ruch świadomości. Podróż Duszą pozwala Duszy wejść w wyższy stan świadomości, gdzie przybiera Ona jedno z ciał już działających na innych planach. Dusza zamieszkuje ciało fizyczne, lecz nie jest w nim uwięziona; przeto może Ona także przenosić się na Plan Astralny i przyjąć ciało astralne, już tam rezydujące z pewnymi fragmentami świadomości Duszy.
Plan Astralny jest obszarem gdzie pojawia się wiele z naszych doświadczeń w snach. Jest też delikatna wzajemna zależność – dostrojenie się do nieświadomego umysłu, na Planie Eterycznym, zajmującym się wspomnieniami oraz źródłem impulsów dla doświadczeń mających miejsce na Planie Astralnym.
Dusza może następnie przenieść się na Plan Przyczynowy, a później na Plan Mentalny. Podejmuje jedno z ciał umiejscowionych na każdym planie. Zawsze istnieje jedno ciało w każdym z tych wszechświatów, a czasami jest ich kilka w zależności od stanu świadomości człowieka.
Plan Mentalny jest ogólnie poziomem jaki można osiągnąć, jeśli widzi się Niebieskie Światło Mahanty. Osoba zwykle potrafi dostać się na ten plan zanim odejdzie, czyli umrze. Niebieskie Światło pochodzi z Planu Mentalnego. To Światło Mahanty pojawia się jako niebieskie, ponieważ świeci przez Plan Mentalny z najwyższego ze Światów Boga. Lecz jeśli widzisz Je wtedy kiedy wchodzisz do ECK, oznacza to że jesteś pomiędzy Pierwszym i Drugim Planem.
Jakaś część tego staje się bardzo ezoteryczna. Głębsza nauka przychodzi poprzez inspirację jaką otrzymujesz czytając dyskursy ECK. Ale prawdziwe nauki przychodzą na planach wewnętrznych, kiedy ty, Dusza, przenosisz się w niewidzialne światy wraz z Mahantą. Termin Mahanta odnosi się do Mistrza Wewnętrznego. Jego wygląd wewnętrznie jest często taki sam jak kiedy pojawia się on zewnętrznie jako Żyjący ECK Mistrz. Mahanta jest Mistrzem Wewnętrznym, a Żyjący ECK Mistrz jest Mistrzem Zewnętrznym.
Zawsze przychodzą nowi ludzie do ECK. Są to ludzie którzy muszą usłyszeć podstawowe proste prawdy. Ci z was którzy są na wyższych poziomach ECK muszą pamiętać by wciąż od nowa wyjaśniać nowszym ECKistom nauki wydające się wam takie podstawowe. Powrót na górę
Paul uczył się wielu rzeczy na swej drodze do stania się Żyjącym ECK Mistrzem. Złamał także pewne prawa duchowe podczas gdy się uczył. Jeden klasyczny przykład po prostu przyprawia mnie o dreszcze. Kiedy Paul opuścił kościół Swami Premanandy w Waszyngtonie, zakochał się w kobiecie o imieniu Pat. Wkrótce ona przestała go kochać i przeprowadziła się na Florydę. Paul wciąż pisał do niej listy miłosne ze swego domu w Maryland, próbując ją zatrzymać.
Pewnego razu, gdy Paul wciąż był w trakcie procesu spalania części swojego ego i potrzeby samoreklamy, napisał list do Pat pod pseudonimem Carol. Rzekomo Carol była jego przyjaciółką. W liście Carol wywnętrzała się o tych wszystkich cudownych rzeczach jakie Paul Twitchell robił by pomóc Pat w jej duchowym rozwoju. Rozpisywała się o wielu nierozpoznanych osiągnięciach Paula, lansując go jako potężną ważną osobę, za którą Pat będzie miała wielkie szczęście wyjść za mąż i pomóc mu w jego misji. Kiedy czytałem to, myślałem sobie, Paul, byłeś bezwstydny, powinieneś był z pewnością lepiej wiedzieć.
Lecz miłość może czasem sprawić że osoba zapomina o całym rozsądku, a Paul nie był wyjątkiem. Popełniał te same niemądre błędy które większość z nas popełniała, popełnia i będzie popełniać w przyszłości. Jest to część doświadczenia Duszy w tych światach. Przybyliśmy tutaj by zbierać doświadczenie.
Istnieje powiedzenie w biznesie, że jeśli osoba nie robi błędów, nie rozwija się. Jest to całkiem prawdziwe także w życiu duchowym.
Osoba która wydaje się prowadzić bardzo świątobliwe życie, prawdopodobnie prowadzi nudne życie. Kiedy ECK pracuje dla ciebie, twoje życie staje się ekscytujące – czasami zbyt ekscytujące. Czasami musisz poprosić o to by zwolnić. Wówczas jak tylko masz dość odpoczynku, mówisz „Teraz trochę szybciej, proszę.” Wtedy ono przyśpiesza i dość prędko mówisz „Och, proszę zabierz ten ciężar ode mnie.” Przypomina mi to sposób w jaki niektórzy ludzie nieustannie narzekają na jedzenie w restauracji, że jest albo zbyt gorące albo zbyt zimne. Powrót na górę
Ludzie zawsze wpadają na siebie nawzajem, kiedy skręcają za rogiem. Ta interakcja jest tym co poleruje Duszę i czyni Ją gładką i czystą oraz ładną. Ciężko jest przełamać przyzwyczajenia wielu żywotów, lecz gdy rozwijasz się duchowo, w końcu wydostajesz się poza nieustanne staczanie potyczek i wszystkie te rzeczy które nas tutaj trzymają.
Pewna ECKistka przebywająca z wizytą w Stanach wspomniała jak po prostu nie układało się jej z inną wtajemniczoną w jej kraju. Pewnego wieczoru weszła w stan snu i znalazła się w pokoju z tą drugą ECKistką. Mahanta objął jedną wtajemniczoną jednym, a drugą drugim ramieniem, tak jak się to robi z dwoma małymi ulubionymi zwierzątkami. Umieścił ich głowy blisko siebie i powiedział „Poradzicie sobie!” Pierwszą reakcją kobiety po obudzeniu się było „Ja nie!”
Niektórzy ludzie oddzielają to co wewnętrzne od tego co zewnętrzne nawet bez zauważenia równoległego związku. Życie jest dla nich ciężkie, ponieważ źle sobie radzą z poddaniem się małego ja.
Kiedy wciąż jesteśmy w społecznej świadomości, jesteśmy bardziej zainteresowani chodzeniem w czyichś butach niż w swoich własnych. Próbujemy pomagać komuś, kto nie chce żeby mu pomagać, albo usiłujemy zrozumieć ich stronę jakiegoś problemu, kiedy nie potrafimy nawet zrozumieć swojego własnego. Powrót na górę
Pewna ECKistka pracuje z ludźmi starszymi i niepełnosprawnymi. Podczas kontemplacji pewnego wieczoru udała się na plany wewnętrzne i odwiedziła Świątynię Złotej Mądrości. Te świątynie są obiektami edukacyjnymi na innych planach, gdzie przekazuje się Duszy wewnętrzną naukę.
Kobieta ta zobaczyła wózek inwalidzki pod ścianą. Chcąc zrozumieć jak to jest w przypadku tych co nie mogą poruszać się tak swobodnie jak ona, postanowiła na nim usiąść.
Wkrótce zaczęła zauważać że ludzie widzieli ją teraz w innym świetle gdy była na wózku inwalidzkim. Całkiem zaangażowała się w to doświadczenie. Nagle zobaczyła ECK Mistrza zbliżającego się ku niej, ze srogim spojrzeniem w oczach.
„Co robisz na tym wózku inwalidzkim?” zapytał.
„Po prostu chciałam zobaczyć jak to jest,” wyjaśniła.
Mistrz powiedział „Wyjdź stąd!” Wyskoczyła z wózka i zbudziła się.
Nauczyła się ważnej lekcji z tego snu. Po przejściu przez doświadczenie siedzenia na wózku inwalidzkim w innym życiu, uświadomiła sobie że teraz było to do przeżywania dla innych. W tym życiu była w sytuacji popychania wózków inwalidzkich, a nie jechania na nich. Uświadomiła sobie także że źle zrozumiała powód dziwnych spojrzeń jakie otrzymywała od innych kiedy siedziała na wózku. Ludzie przechodzący obok niej wiedzieli, że ona tylko udawała i nie podobała się im jej nieuczciwość. Pomimo jej dobrych intencji nadmierna troska ECKistki o ciężki los innych była naruszaniem ich przestrzeni.
Społeczna świadomość – syndrom osoby uszczęśliwiającej innych na siłę – może sprawić że sądzimy iż robimy dobry uczynek dla ludzkości. Oczywiście możemy pomagać ludziom kiedy o to proszą. Z pewnością możemy oferować swoje usługi, gdy wydaje się że potrzebują pomocy. Jeśli oferta jest akceptowana, pomagamy.
Jesteśmy tutaj by służyć życiu, lecz nie jest tak ważne jak wiele robimy dla innych, a jak dobrze robimy to zgodnie z zasadami duchowymi.
Jeśli ktoś pyta o ECK, możemy odpowiedzieć. Możemy nawet zaprosić publiczność na uroczystość ECK przez umieszczenie ogłoszeń na tablicach ogłoszeniowych bądź w gazetach. Lecz nie podchodzimy po prostu do nikogo i nie mówimy „Jest taka wspaniała ścieżka, która nazywa się ECK i ECK jest jedyną drogą! Och, jesteś baptystą? Cóż, baptyści nie dochodzą zbyt daleko, czy nie wiedziałeś tego?” Ludzka natura jest taka czasami. Myślimy że jeśli to działa dla nas, musi być to także słuszne dla wszystkich innych. Lecz nie jest. Na przykład, lekarz medycyny nie jest odpowiednim lekarzem dla każdego: niektórzy ludzie mogą uzyskać lepsze rezultaty u zielarza albo specjalisty do spraw żywienia. To wszystko zależy od czyjegoś stanu świadomości, co nie ma nic wspólnego z wyższym bądź z niższym. Ludzie z wyższymi stanami świadomości nie koniecznie grawitują ku zielarzom i specjalistom od żywienia.
Ludzie po wszystkich stronach każdej kwestii mają tendencję do łamania praw duchowych przez ingerowanie we wzajemne wybory, ponieważ każdy człowiek chce czuć że jego droga jest jedyną drogą.
Eckankar jest najszybszą, najbardziej bezpośrednią ścieżką do domu do Boga – pójdę tak daleko – lecz nie twierdzimy że jest to jedyna droga. Powrót na górę
Do posiadłości Eckankar w Sedona, Arizona, odnoszono się w przeszłości jak do Siedziby Mocy. Ci nowsi w ECK nie rozumieją, że Siedziba Mocy nie jest tym samym co Berło ECK Mocy. Siedziba Mocy jest jedynie fizycznym miejscem komunikacji. Lecz ponieważ obiekty komunikacji i hotele w Sedona nie są wystarczające by pomieścić duże ilości ludzi, jest to w rzeczywistości nieaktywny punkt komunikacji i nie jest uważany za operacyjny.
Siedziba Mocy nie będzie spełniać swego przeznaczenia aż do chwili gdy doprowadzimy do połączenia wszystkich naszych działań i uczynimy z tego prawdziwy punkt komunikacji ze światem. Wymaga to obiektów w pobliżu dużego miasta. Kiedy już je zbudujemy, wówczas będziemy mieć prawdziwą Siedzibę Mocy. Powrót na górę
HU, tajemne imię Boga, zostało sprowadzone ponownie. Jest to czyste słowo które nie zostało zdeprecjonowane do bluźnierstwa, jak słowa takie jak Bóg.
Jest to dziwny wybryk niższej natury człowieka wziąć duchowy termin i używać go jako bluźnierstwa. To prawie tak jak gdyby próbował on sprowadzić niebo do dziury w błocie. To szarga pełne ładunku słowo takie jak Bóg.
Słowo HU ma moc oczyszczającą dla osoby. W odróżnieniu od modlitwy, HU nie jest nieprawidłowo używane by zmienić stan świadomości drugiej osoby. Modlić się za kogoś by przyłączył się do czyjegoś kościoła, na przykład, jest pogwałceniem prawa duchowego.
Nawet jeśli osoba chora prosi by modlić się za nią, lepiej jest oddać to po prostu Mahancie – „Mahanta, zajmij się tym” – i trzymać się z dala od karmy która wynikła z jej własnej nieznajomości praw duchowych. Jeśli chcesz modlić się o swój własny rozwój duchowy, będzie to w porządku, ponieważ pracujesz wewnątrz swoich własnych światów.
Pewna ECKistka w Europie niedawno nauczyła się o mocy HU. Głowa jej pękała kiedy wsiadała do zatłoczonego samolotu. By pogorszyć sprawy, część dla niepalących była pełna, więc musiała usiąść z tyłu w części dla palących. Między chmurami dymu i paplającymi ludźmi jej ból głowy stał się tak intensywny, że nie wiedziała co zrobić. W końcu zamknęła oczy i zaczęła śpiewać HU bardzo miękko, ledwo słyszalnie dla ludzi wokoło niej.
Nagle zauważyła że hałas trochę osłabł. Otwierając oczy zauważyła kilku pasażerów posyłających jej współczujące spojrzenia i uświadomiła sobie że prawdopodobnie sądzili oni że bała się być w powietrzu. Uprzejma stewardessa przyniosła jej dodatkowe jedzenie i napoje.
Ponownie zamknęła oczy i po prostu śpiewała HU. Wkrótce paplanina i dym ustały całkowicie, a pulsowanie w jej głowie ustąpiło. Kiedy samolot wylądował, inni pasażerowie uprzejmie pomogli jej zdjąć bagaż z półki nad głową.
Dla niej to doświadczenie było dowodem na to jak działa moc ECK poprzez dźwięk HU. Powrót na górę
Kiedy rzeczy nie są rozwiązywane w sposób w jaki osoba myśli że powinny być rozwiązane, może ona odczuwać że ECK nie działa. ECK może wypracowywać najlepsze możliwe rozwiązanie, które sprowadzi większą ogólną zmianę. Lecz ona tego nie widzi po prostu dlatego, że patrzy na problem z niższego stanu świadomości. Osądziła tę sytuację ze swego ograniczonego punktu widzenia.
Ludzie z takim nastawieniem zawsze będą mieć kłopoty w ECK i w swoim życiu. Mogą oni prosić o pomoc i otrzymać ją. Ale po prostu tak szybko jak problem jest rozwiązany, zapominają że kiedykolwiek go mieli i natychmiast wyskakują ze Światła i Dźwięku. Ostatecznie sprawy idą tak źle, że nie mają innego wyboru jak przypomnieć sobie Mahantę i poprosić o ponowne połączenie ze Światłem i Dźwiękiem Boga.
Światło i Dźwięk to nie są tylko słowa. Światło jest faktycznie widziane w stanie snu albo podczas Podróży Duszą. Przychodzi w wielkim zakresie kolorów, od niebieskiego przez różowe do olśniewającego białego. Zwykle widzimy wyższe kolory w ECK.
Jest to Światło Boga wchodzące i oczyszczające Duszę. Inny aspekt, Dźwięk, jest faktycznie słyszany przez osobę. Może brzmieć jak flet, brzęczące pszczoły, ćwierkające wróble, śpiewający chór albo wiejący wiatr – każda z tych rzeczy.
Światło i Dźwięk są jedyną drogą jaką Duch Święty, co my nazywamy ECK, może być widziany bądź słyszany przez człowieka. Najwyraźniej dociera to do ludzkiej uwagi wtedy, kiedy te dwa bliźniacze aspekty przychodzą razem w matrycy w postaci Mistrza Wewnętrznego, Mahanty. Nie słyszymy eterycznych głosów z chmur, nie ogłaszamy że Pan przemówił do nas, ani nie twierdzimy że otrzymaliśmy instrukcje dyktujące co inni mają zrobić. Kiedy naprawdę czujemy że coś powinno być zrobione, badamy starannie nasze odczucie aby ustalić czy ten czyn nie przeszkadza nikomu na ścieżce do Boga. Jeśli tak, wtedy jest to niewłaściwe. Jeśli w jakiś sposób podnosi to drugą osobę na duchu i nie wpływa na jej wolność, wówczas jest to dobry czyn. Oczywiście niedoskonała ludzka świadomość chce wierzyć że zawsze ma rację i dlatego mamy problemy. Powrót na górę
Zeszłego roku latem w Norwegii spotkałem pewną kobietę, uprzednio ateistkę, która spędziła większą część swojej młodości wątpiąc w to że mogło istnieć takie coś jak Bóg albo boska zasada. Podczas II Wojny Światowej uczestniczyła w ruchu podziemnym pomagającym żydowskim rodzinom uciekać przed nazistami przez kraje skandynawskie. Naziści nieustannie przemierzali góry w patrolach, a każdy przyłapany na pomaganiu Żydom w ucieczce był natychmiast rozstrzeliwany.
Kobieta ta zawsze wydawała się być kierowana poza niebezpieczeństwa. Wędrując wysoko przez góry by spotkać się z osobą mającą dać jej instrukcje na następny dzień, bez widocznej przyczyny nagle skręcała i wybierała inną ścieżkę. Albo ktoś wychodził z lasu i mówił: „Naziści są w górze przed tobą. Idź tędy, a będzie dobrze.” Podtrzymywała te działania przez całą wojnę, lecz zawsze udawało się jej uniknąć niebezpieczeństwa. Nigdy nie przyszło jej do głowy że działała tu boska zasada.
Kobieta posiadała także szczególną umiejętność poznawania przed wszystkimi innymi, kiedy niemieckie bombowce będą latać nad głowami. Co jakiś czas zrzucały kilka bomb po prostu po to by trzymać ludzi na ziemi odpowiednio przerażonych. Nawet kiedy nie mieli wielu bomb w zapasie, wciąż dokonywali pustych lotów przeznaczonych do siania terroru wśród ludzi i łamania woli narodu.
Piętnaście minut przed przylotem bombowców ta kobieta biegła pędem do schronu krzycząc „bombowce lecą!” Inni ludzie śmiali się z niej, lecz tylko raz czy dwa razy. Miała rację w swoich przewidywaniach, więc kiedy tylko widziano ją biegnącą do schronu, wszyscy inni podążali za nią. Nigdy nie dowiedziała się skąd pochodziła ta pomoc. Nie przyszło jej do głowy że była Duszą noszącą fizyczne ciało.
Lata później, kiedy dotarła do niej wieść że ojciec jest na łożu śmierci, wybrała się w podróż do jego domu. Przybyła mniej więcej godzinę wcześniej zanim odszedł, inaczej zmarł.
Siedząc w jego pokoju w momencie śmierci zobaczyła nagle bardzo jasne światło wychodzące ze środka jego serca. Kiedy opuściło ciało, obserwowała jak wydawało zmieniać się w postać gołębicy i odleciało. Po raz pierwszy uświadomiła sobie że jakaś żyjąca siła mieszkała w ciele i ożywiała to ciało, które znała jako swego ojca. Kiedy Dusza odeszła, ciało stało się martwe i zimne; nic w nim więcej nie było.
Tak rozpoczęło się jej poszukiwanie boskiej zasady, tego nieznanego elementu poza życiem, siły ożywiającej wszystkie rzeczy wokół niej. Ten przykład Światła Boga zaprowadził ją w końcu do nauk ECK. Kiedy zaczęła uczyć się przez sny, jedna rzecz prowadziła do kolejnej, aż pewnego dnia uświadomiła sobie że tą żyjącą siłą był Duch Święty, ECK, który także ożywia Duszę. Powrót na górę
Dusza jest iskrą Boga. Możemy stać się jednym z ECK, a kiedy ma to miejsce stajemy się Współpracownikami Boga; lecz nigdy nie możemy stać się Bogiem. Stać się Współpracownikiem Boga jest celem każdego wtajemniczonego w ECK.
Podróżowanie w światach wewnętrznych w tym życiu jest duchowym wyzwoleniem. Kiedy poruszamy się po tych wewnętrznych planach, czasami pokazuje się nam nasze przeszłe życia, ponieważ wpływają one na życie obecne. Albo możemy zobaczyć przyszłość, kiedy może to nam pomóc uniknąć niepotrzebnych problemów. Jest to jedna z korzyści ECK.
W Stanach Zjednoczonych nauki ECK są tak łatwo dostępne, że często nie mamy ochoty dokonać nawet małego poświęcenia by je wziąć. Ludzie w innych krajach muszą dokonywać o wiele większych poświęceń. Niektórzy z nas narzekają, jeśli muszą pojechać samochodem na krótką odległość aby dotrzeć na spotkanie ECK, albo uważają za trudność odpowiedzenie na pytania o ECK kogoś kto mieszka osiemdziesiąt kilometrów dalej. Jest to w pewien sposób niemal humorystyczne.
Tak łatwo nam to otrzymać, że często tracimy z oczu nasz cel tutaj, którym jest stanie się Współpracownikiem Boga. A jak to zrobić? Ciężką pracą.
Każde seminarium jest możliwością przepracowania wielu z małych problemów stojących pomiędzy Duszą a wyższym stanem świadomości. Kiedy pojedziesz do domu, twoi przyjaciele i rodzina z pewnością zauważą różnicę, nawet jeśli ty jej nie widzisz.
Niesiesz złote światło ECK ze sobą. Czasami To może być widziane, lecz częściej jest odczuwane przez innych, kiedy spokojnie prowadzisz swój biznes z myślami wciąż na różnych rzeczach których nauczyłeś się na seminarium.
Kiedy odejdzie ten blask, może zostawić próżnię, a wówczas możesz skończyć poseminaryjną depresję. Jest to czas by śpiewać HU. Powrót na górę
Niech będą błogosławieństwa.